Kategorie
Blog

Social media z playlink 360!

Jeśli w przyszłości ludzkość wciąż będzie spisywać kroniki, bardzo możliwe, że o nas będą pisać, że żyliśmy w czasach mediów społecznościowych. Ich wpływa na naszą rzeczywistość jest powszechny i nieoczywisty – dawno już minęły czasy, kiedy odzwierciedlały one to, co dzieje się, użyjmy tu tego staromodnego już określenia, w realu. Teraz one ten real nie tyle współtworzą, stając się przezroczystym, naturalnym niemal elementem pejzażu współczesności, ile go kształtują – o czym czasami przekonujemy się mniej lub bardziej boleśnie (wymownym milczeniem uhonorujmy tu pamięć o wszystkich ofiarach niezbyt mądrych challenge’ów).

Obecność w social mediach powinna więc dla Twojej marki być oczywistością. I pewnie tak jest. Niestety czasy, kiedy sama obecność w zupełności wystarczała, też już dawno minęły. Ilość kontentu, który każdego dnia przemierza najpopularniejsze sieci, oszałamia. Dzieje się tak nieprzypadkowo – właściciele największych serwisów nie tworzą ich powodowani porywami szlachetnego serca, a dla zysku, dlatego algorytmy sociali coraz częściej przymuszają nas do inwestowania coraz większych nakładów na działania reklamowe. I tu pojawiają się schody… Ale nie bójcie się – choć nie jest tajemnicą, że stawiamy głównie na mailing i display, przypominamy, że jesteśmy z Wami na każdym kroku. Schody nam niestraszne.

Dlaczego warto szukać pomocy?

Bardziej doświadczeni marketerzy pamiętają jeszcze czasy, kiedy prowadzenie działań na Facebooku – bo najczęściej był i chyba nadal jest to Facebook – było stosunkowo proste, intuicyjne i niewymagające ogromnych nakładów sił, środków i kompetencji. Teraz jest oczywiście zupełnie inaczej – panel reklamowy nieprawdopodobnie się rozrósł, oferuje rozbudowaną analitykę, multum opcji targetowania, modelów rozliczeń, formatów reklamowych itp. A Facebook to już nie jedyna platforma, a jedna z wielu, które powinniśmy obsługiwać. Czasy, kiedy prowadzenie firmowego konta mógł wziąć na siebie bratanek szefa albo sekretariat w wolnych chwilach, bezpowrotnie minęły.

  • Aby ogarnąć cały ten ogrom możliwości, tak naprawdę nie wystarczy nawet osobny etat. Potrzebnych byłoby kilka osób – spece od copywritingu, graficy, analitycy, administratorzy. O dobrych pracowników na rynku natomiast coraz trudniej – zwłaszcza na rynku nowych technologii i w czasach coraz większego wyspecjalizowania. Agencje takie jak nasza mają natomiast cały zespół potrzebnych, doświadczonych w podobnych działaniach ekspertów na pokładzie – do Twojej dyspozycji.
  • Social media są trudne. To już nie jest tak, że wystarczy zdefiniować cele, określić budżet i zadbać, by na podpiętej karcie było dość środków. Wyniki trzeba na bieżąco analizować, kombinować z targetowaniem, optymalizować konwersje, moderować treści. Czuwać praktycznie nieustająco – a to trudno pogodzić z aktywnym uczestnictwem w innych aspektach codziennego życia firmy.
  • Twórcy portali lubią kombinować i raz na jakiś czas zmieniać interfejsy, przesuwać opcje w inne miejsca, tworzyć kolejne menadżery, redefiniować ekosystemy… Wie to każdy, kto zrobił sobie kilkumiesięczną przerwę od prowadzenia działań reklamowych na Facebooku. Jasne, można się w tym odnaleźć – czy raczej ciągle odnajdywać – ale to kosztuje, zwłaszcza czas.
  • Dobry pomysł na kontent to nie wszystko – trzeba pamiętać o wymaganiach technicznych każdego formatu reklamowego na każdym portalu. Właściwy format zdjęcia – by uniknąć wciąż bardzo częstego błędnego wyświetlania na urządzeniach mobilnych – czy odpowiednia długość wideo to podstawy, ale rzecz jest dużo bardziej zniuansowana.

Oczywiście firmom w sukurs przychodzi technologia – np. korzystając z popularnego Chata GPT pewnie można sobie znacząco pomóc w generycznym copy do reklam. Ale to tylko jeden etap całego długiego i wymagającego procesu. Dlatego wierzymy, że jesteśmy Wam potrzebni!

W jakich mediach działamy?

  • Facebook i Instagram – piszemy o nich wspólnie, bo obie platformy należą do ekosystemu firmy Meta, a reklamy na Insta można kreować z poziomu facebookowych menadżerów. Choć wiele się mówi o powolnym wygaszaniu potencjału tej sieci, nie dajcie się nabrać – to wciąż gigant, to wciąż tam są Wasi potencjalni klienci, to wciąż w tym środowisku mamy wielką swobodę przy demograficznym targetowaniu czy poszerzaniu grupy odbiorców. Konkurencja też jest tam największa – dlatego warto skorzystać ze wsparcia.
  • LinkedIn – portal z wciąż wielkim i niewykorzystanym w polskich warunkach potencjałem. Często unikamy działań na tym, zwłaszcza w sektorze B2B, wydawałoby się najbardziej atrakcyjnym portalu. Fama głosi, że działania tam są bardzo kosztowne i mało efektywne. Jeśli śledzicie nasze poczynania, wiecie na pewno, że LinkedIn to nasz konik – jesteśmy na nim bardzo aktywni i nie boimy się powiedzieć, że znamy go doskonale. Nie przeraża nas więc, co głosi ta cała Fama – postaw z nami pierwszy krok w (być może) nieznane!
  • TikTok – dla wielu z nas (co tu dużo mówić: tych ciut starszych…) przestrzeń obca, nieintuicyjna. I to jest właśnie największą blokadą przed rozpoczęciem działań reklamowych – przyzwyczajeni do innych social mediów, zbudowanych na innej logice, opieramy się przed wejściem do – tak, tak – medium przyszłości. Ale tam są nasi potencjalni klienci i będzie ich coraz więcej – nawet ci, którzy jeszcze nie podejmują samodzielnych poważnych decyzji zakupowych, niedługo zaczną. Marki też już przewidują TikToka w swojej strategii, ale to jeszcze moment, kiedy załapiesz się do grona pionierów!
  • Pinterest – hipster wśród social mediów. To medium stworzone do generowania i gromadzenia stylowego kontentu – dlatego bardzo dobrze sprawdzi się dla firm z branż fashion, health&beauty oraz home&garden. Stosunkowo niewiele firm korzysta z reklam na Pintereście – obecność tam jest więc doskonałym pomysłem na zdystansowanie konkurencji, i to w sprinterskim tempie!

Social media jako element strategii

Sociale dają nam też duże możliwości działań crosskanałowych. Są doskonałym nośnikiem treści retargetingowych, wiele platform pozwala także np. na uploadowanie naszej listy mailingowej i wyświetlanie reklam stargetowanych właśnie na nie.

Zwróć się do nas z zapytaniem, a przygotujemy kompleksową strategię z uwzględnieniem wybranych, adekwatnych dla Twojej działalności, mediów społecznościowych. W zakresie naszych usług jest tworzenie i prowadzenie profilów, grafika i copywriting, prowadzenie, monitorowanie i optymalizowanie kampanii reklamowych.

Wiemy, że dla klientów często blokerem jest nieśmiałość – że czasami nie wiecie, jak dać nam uprawnienia, środki na kampanie itp. Dlatego zapewniamy – przez cały proces będziemy Was prowadzić za rękę!

Kategorie
Blog

Drużyna e-mail marketingu

E-mail marketing – choć skuteczny i chętnie wykorzystywany przez przedsiębiorców – to jedno z wielu działań, które firmy wpisują do swojej strategii marketingowej. Swoją prawdziwą potęgę pokazuje, jak wszyscy, w otoczeniu kolegów.

Poszczególne segmenty komunikacji nie powinny być osobnymi bytami, ale zgodnie z ideą omnichannel uzupełniać się – grając na wielu instrumentach, tworzyć spójną kompozycję; obsadzając różne pozycje na boisku – wspólnie dążyć do strzelania kolejnych goli; na jednej ścieżce podróży osłaniać się i uzupełniać, aby dojść do upragnionego celu.

Jaką więc rolę w związku z poszczególnymi działaniami może pełnić stary dobry e-mail marketing? Poniżej znajdziecie kilka inspiracji – zwróćcie też uwagę, że choć przedmiotem naszego zainteresowania jest przedmiot naszej specjalizacji, to inne działki sąsiadują ze sobą niezmiennie bardzo blisko, często dzieląc miedzę. Na szczęście bezkonfliktowo!

Content marketing

Zwłaszcza w sektorze B2B sprzedaż zazwyczaj nie jest wynikiem krótkotrwałego impulsu i szybkiej reakcji na konwersyjną treść reklamową. Jej dokonanie często wymaga zaprojektowania całego procesu content marketingowego, który poprowadzi odbiorcę od momentu odkrycia lub wykreowania w nim potrzeby zawarcia danej transakcji aż do jej szczęśliwego finału. Na materiały content marketingowe odbiorca często trafia sam, szukając potrzebnych mu treści w wyszukiwarkach.

Dlatego firmy dbają o wysokiej jakości treści, które zamieszczają na blogach, w profilach social media, na stronach internetowych, w e-bookach, white paperach, na youtube’owych kanałach i w dziesiątkach innych miejsc. Dobry kontent to często forpoczta dla działań sprzedażowych, a jednocześnie okno wystawowe – z kimś, kto dba o skuteczność, ale i wysoką jakość (estetyczną i merytoryczną) takiej formacji, robienie interesów to przyjemność.

E-mail może być zarówno nośnikiem takiej treści (zawierać potencjalnie pożądane, poszukiwane informacje), jak i jej przekaźnikiem – czyli przekierowywać np. na landing page umożliwiający pobranie e-booka czy zapis na webinar.

Oczywiście, często takie działanie nie przełoży się na sprzedaż – przynajmniej nie od razu. Przełoży się natomiast na pozyskanie wysokiej jakości, dobrze opisanego i mocno osadzonego w kontekście leada – a stąd do sprzedaży już tylko kilka kroków.

Social media

Jeśli potrzebujemy wypuścić komunikat w świat, zazwyczaj korzystamy równolegle z co najmniej dwóch z trzech narzędzi: e-maila, komunikatu w social mediach, notki prasowej. Każde z tych mediów rządzi się swoimi prawami i wymaga od nas użycia innego języka, innego formatowania tekstu, innej oprawy graficznej. Czasami jednak myślimy o kampaniach przeznaczonych tylko dla jednego kanału – np. oferujemy naszym subskrybentom specjalną promocję, z personalizowanym kodem, dostępnym tylko dla nich. Fakty są jednak nieubłagane: choćbyśmy wymyślili najbardziej killerski temat i pisali do arcyjakościowej bazy, otwieralność zawsze będzie pozostawiała trochę do życzenia. Może więc warto w kanałach SM puścić info, że subskrybenci otrzymali nową ofertę – a przy okazji poszerzyć bazę, zapraszając do zapisu nowych?

Co jeszcze możesz zrobić?

  • zamieść ikonki social media w swoich kreacjach – uzbierasz trochę kliknięć i trochę nowych followersów
  • traktuj oba kanały jako narzędzia crosspromocji – twórz kreacje, które zachęcają odbiorców w jednym kanale do śledzenia drugiego, ale pamiętaj, by stworzyć im do tego powód
  • Facebook pozwala na tworzenie reklam z osadzonym w swojej strukturze formularzem – to dobra metoda na pozyskiwanie adresów, które potem możesz wykorzystywać w kampaniach e-mailingowych
  • krzyżuj kanały retargetingu – możesz robić to zarówno w mailach, jak i w displayu czy socialach, a połączenie tych metod daje niesamowite rezultaty

Event marketing

Działania eventowe to coś, do czego firmy podchodzą teraz ze zdwojonym entuzjazmem: przez długie miesiące pandemii wszyscy stęskniliśmy się za spotkaniami na żywo, wobec czego ich częstotliwość we wczesnym okresie popandemicznym była aż nazbyt wysoka, co w pewnym momencie negatywnie przekładało się na frekwencję (na co wpływ oczywiście miała też ciągle społeczna obawa przed zakażeniem koronawirusem).

Teraz powoli wracamy do normalnego trybu – chociaż formy hybrydowe lub zdalne w stu procentach pozostaną z nami pewnie na zawsze, tak dość dynamiczna do tej pory sytuacja zaczęła się już stabilizować i wracać do przedpandemicznego stanu.

W każdej z tych trzech wariacji na temat organizowania eventów e-mail marketing powinien pozostawać bardzo ważnym środkiem komunikacji i budowania frekwencji, ponieważ:

  • umożliwia przekazanie obfitego zestawu informacji w mimo wszystko zwięzłej i atrakcyjnej graficznie formie
  • sprawia, że pozyskany kontakt – oczywiście po uzyskaniu odpowiednich zgód – możemy wykorzystać do follow-upu i kolejnych kampanii
  • komunikat mailowy nie jest ulotny – potrzebną wiedzę użytkownik w każdej chwili może odnaleźć w swojej skrzynce odbiorczej

Komunikacje e-mailowa jest więc ważnym elementem utrzymywania relacji przed- i poeventowej, ale też – pozyskiwania zapisów na wydarzenie. W Email Partners posiadamy bazy podzielone wg zainteresowań i lokalizacji, co umożliwia skonstruowanie skutecznej wiadomości, która umożliwi Ci zbudowanie satysfakcjonującej frekwencji na planowane wydarzenie!

Kategorie
Blog

E-mail marketing dla pokolenia Z

Czy potraficie uzmysłowić sobie, że pokolenie, które nie pamięta pierwszych sukcesów Adama Małysza, nie rozumie, o czym nawija Kazik w 12 groszy i dla którego zupełnie niezrozumiała jest idea budki telefonicznej, już w tej chwili stanowi jedną z najważniejszych grup docelowych Waszego przekazu marketingowego?

Pokolenie Z, bo tak nazywamy najmłodsze obecnie pokolenie konsumentów, to ludzie urodzeni – uśredniając dane pochodzące z różnych źródeł – po roku 1995, a więc obecnie najstarsi z nich mają po 28 lat. Oznacza to, że już są albo za chwilę się znajdą w najbardziej atrakcyjnym marketingowo przedziale wiekowym. Dla wszystkich przedsiębiorców działających w e-commerce i dla wszystkich specjalistów ds. marketingu czy PR jest to dosłownie ostatnia chwila, by zastanowić się, jakie zmiany w sposobie konstruowania i komunikowania oferty to oznacza. Innymi słowy – trzeba poznać swoich klientów i mówić do nich tak, aby chcieli słuchać. A to – w dobie powszechnej dostępności praktycznie całego wytworzonego przez stulecia kontentu – jest zadaniem trudniejszym, niż kiedykolwiek wcześniej.

Nie oznacza to jednak konieczności rezygnacji z tradycyjnych już w tym momencie narzędzi – jak choćby e-mail marketingu. Trzeba tylko umiejętnie z nich skorzystać. Dlatego zwróćmy wspólnie uwagę na kilka unikalnych właściwości pokolenia Z i zastanówmy się, co zrobić, by nasze komunikaty wpasowywały się w ich gusta.

Native digital

Zanim jeszcze mówiło się o pokoleniu Z, zoomerach itp., pokolenie, które przychodzi po millenialsach, nazywano native digital – w odróżnieniu od „gen Y”, które nowe technologie co prawda zna doskonale, ale jednak musiało je sobie przyswajać i pamięta jeszcze zupełnie analogowy świat. Dla native digital natomiast korzystanie ze skrzynki mailowej jest równie oczywiste jak korzystanie z zeszytów dla ich rodziców – samo medium nie zwraca już ich uwagi w najmniejszym stopniu i technologia na tym poziomie nie robi na nich wrażenia.

Co to oznacza dla Twojego e-mail marketingu?

  • znajomość konwencji – nie musisz się „tłumaczyć” z wysłania newslettera czy mailingu reklamowego, zetki intuicyjnie rozumieją tę sytuację komunikacyjną i szansa, że zasadność wysłania danego komunikatu, jak to się zdarzało w przypadku wcześniejszych generacji, zostanie zakwestionowana, jest bardzo mała; możesz bez zbędnych wstępów przejść do przedstawienia swojej oferty i precyzyjnego call to action, bo one wszystkie – od „kup teraz” po „wypełnij formularz” – będą dla odbiorcy zupełnie czytelne
  • e-handel jest naturalny i nie ma tu barier w postaci braku zaufania, problemów z płatnością itp.; co więcej – wręcz musisz zadbać o proste formy płatności, bo żaden zoomer nie będzie chciał płacić tradycyjnym przelewem
  • postaw na e-faktury i całą dokumentacją w formie online, zwłaszcza, że pokolenie Z jest bardziej niż wszystkie wyczulone na kwestie związane z ekologią i zmianami klimatycznymi – a ponadto papieru zwyczajnie nie rozumie i nie lubi

Mobile

Smartfon jest oczywiście nieodłącznym atrybutem każdego przedstawiciela pokolenia Z. Oczywiście mało kto korzysta z niego jako z telefonu, a młodzi ludzie często wręcz unikają tej podstawowej, zdawałoby się, funkcjonalności, jaką jest dzwonienie do siebie czy nawet pisanie esemesów. Smartfon jest przenośnym centrum rozrywki, odtwarzaczem muzyki i wideo, konsolą do gier, narzędziem komunikacji z przyjaciółmi i rodziną, ale także narzędziem do pracy i zakupów. Można nawet powiedzieć, że jest to domyślny sposób, w jaki zoomerzy przeglądają internet, a zwłaszcza kupują.

Co to oznacza dla Twojego e-mail marketingu?

  • nie możesz zapominać o optymalizacji mailingów i e-sklepów dla urządzeń mobilnych – rzecz, zdawałoby się, oczywista, ale przecież wielu z nas ma tendencję do przeprowadzania testów wyłącznie na ekranach służbowych komputerów. Statystyki tymczasem są bezlitosne: w obliczu bugów czy konieczności przedsięwzięcia dodatkowego wysiłku, odbiorca z pokolenia Z po prostu porzuci nasz mailing czy nawet koszyk i uda się do konkurencji. Zetki są biegłe w researchu i zrobią to z łatwością
  • wykorzystaj nowoczesne techniki targetowania, jak np. geotrapping czy geolokalizację  – i to nie tylko w mailingach, ale też w kampaniach displayowych, które przeprowadzamy pod marką playlink 360. Pokolenie Z praktycznie nie rozstaje się ze smartfonami i godzi się na udostępnianie różnych danych w zamian za spersonalizowaną ofertę reklamową
  • drugie życie retargetingu – dzięki zanurzeniu w smartfona możesz towarzyszyć odbiorcom ze swoimi reklamami praktycznie przez cały czas, za sprawą retargetingowych mailingów i reklam bannerowych

Zmieść się w czasie

Już millenialsów charakteryzowała nieumiejętność utrzymania przez dłuższy czas uwagi na jednym komunikacie, a dla pokolenia Z jest to jeszcze trudniejsze. Jest to związane z naturą treści publikowanych w internecie, wysokim tempem życia, mnogością różnorodnych bodźców, ale też z nieuchronnymi i nie do końca jeszcze zbadanymi zmianami w funkcjonowaniu człowieka, które wymuszają nowe technologie. Badania wykazują, że komunikaty kierowane do zoomerów powinny być maksymalnie skompilowane – stąd coraz większa popularność nowych mediów społecznościowych typu TikTok, a coraz większa niechęć do tych określanych już jako boomerskie, jak stary dobry Facebook.

Co to oznacza dla Twojego e-mail marketingu?

  • wiadomo: mail powinien być krótki, kompaktowy, unikaj długich ścian tekstu, nagromadzenia wielu wątków, kilku alternatywnych ścieżek postępowania, więcej niż jednego CTA
  • efektowny i precyzyjny temat maila to wyzwanie jeszcze większe niż wcześniej – częściej może się zdarzyć, że odbiorca zapozna się jedynie z nim

Wideo i design

Zoomerzy nie pamiętają swojskiej siermięgi lat 90. i 00., będą więc impregnowani na nostalgiczne nawiązania, a że dorastali już z oczami zwróconymi na globalne trendy – ładnie zaprojektowane strony czy aplikacje uznają za coś oczywistego. Jednocześnie pokolenie Z nie myśli już w takim stopniu narracyjnie jak wcześniejsze pokolenia, nie oczekuje logicznych połączeń pomiędzy elementami opowiadanej historii, poluje raczej na transfer emocji i przeżyć – a w tej materii skuteczniejszy niż tekst nośnikiem są materiały wideo, które zawierają też ruch, dźwięk etc.

Co to oznacza dla Twojego e-mail marketingu?

  • śledź technologiczne nowinki i urozmaicaj swoje mailingi np. o animacje w różnorodnych formatach – GIF czy w HTML; my w Email Partners opracowaliśmy kilka na to sposobów, na naszym blogu znajdziesz kilka materiałów, które detalicznie tłumaczą, jak i po co to robimy, przy tej okazji podkreślimy tylko, że jest to bardzo skuteczne 😊
  • Twoje maile muszą być estetyczne i dopracowane, co absolutnie nie oznacza, że rozbuchane i efekciarskie – pokolenie Z, dla którego okres pandemii stanowił istotny procent całego dorosłego życia, jest przyzwyczajone do powszechnej casualizacji i minimalizmu

Indywidualizm

Starsze roczniki wykpiwają pokolenie Z, nazywając je ironicznie pokoleniem płatków śniegu – złożonym z samych absolutnie unikatowych, niepowtarzalnych, zupełnie wyjątkowych osób. Czy to prawda czy nieprawda, nieważne – ale faktycznie jest coś w tym, że zetki są wyczulone na punkcie autentyczności, jednostkowych opinii, spersonalizowanych komunikatów.

Co to oznacza dla Twojego e-mail marketingu?

  • potęga user generated content i testymoniali – pokolenie Z, zamiast czytać Twoje marketingowe frazy, woli poznać mniej doskonałe, ale autentyczne, opinie prawdziwych użytkowników – użyj ich w mailu!
  • czas autorytetów się skończył, młodzi ludzie przyzwyczajeni są do być może pozorowanej (ale skutecznie!) bliskości ich relacji z influencerami w social mediach – wykorzystanie ich w komunikacji przysłuży się skuteczności Twoich komunikatów
  • hiperpersonalizacja – personalizuj co się da: imię, miejsce zamieszkania etc.; daj odczuć odbiorcy, że komunikat, który do niego wystosowałeś, nawiązuje do jego indywidualnej historii zakupowej czy preferencji reklamowych
Kategorie
Blog

Dyrektywa Omnibus

Związek prawodawstwa i technologii najprościej określić znanym skądinąd statusem „to skomplikowane”. Przyczyny takiego stanu rzeczy są złożone, ale zasadniczo zrozumiałe: tworzenie prawa jest procesem wieloetapowym i często crossektorowym, wymagającym harmonijnej współpracy wielu jednostek i angażowania wielorakich ludzkich kompetencji, nie wspominając nawet o hierarchizacji aktów prawnych i różnych źródłach ich pochodzenia. Long story short: technologia rozwija się szybciej niż prawodawca jest w stanie to opisać – w konsekwencji wiele zagadnień związanych z nowymi mediami, prowadzeniem biznesu w internecie, dobrami cyfrowymi itp. funkcjonuje w dziwnej kohabitacji z przepisami pochodzącymi jeszcze z poprzedniej epoki albo w szarej strefie, pomiędzy paragrafami.

Dlatego nie dziwi, że przedsiębiorcy z wytężoną uwagą śledzą wszystkie nowinki, które dotyczyć mogą zewnętrznych, prawnych warunków, w których funkcjonują ich biznesy. Pamiętamy wszyscy poruszenie, jakie zapanowało, kiedy w życie wchodził Jednolity Plik Kontrolny, pamiętamy – i często nie tylko pamiętamy, ale wciąż dostosowujemy się do nich – zmiany, które przyniosło RODO.

Teraz wszyscy, którzy prowadzą sprzedaż w internecie, muszą być świadomi konsekwencji wejścia w życie unijnej dyrektywy Omnibus, która – choć uchwalona 27 listopada 2019 r. – w Polsce została implementowana dopiero od początku bieżącego roku. Oznacza to, że już teraz, po miesiącu funkcjonowania, rozpoczynają się kontrole UOKiK, który u nas odpowiada za wdrożenie tematu.
A że za niestosowanie się do nowych przepisów grożą surowe kary – warto zdawać sobie sprawę z pełnego zakresu nowych obowiązków.

Informowanie o obniżeniu ceny

To chyba najgłośniejsza spośród nowinek, które przyniosła dyrektywa: po pierwsze z uwagi na to, że dotyczy prawie każdego z nas (a przypominamy, że prawie każdy z nas już robi zakupy w internecie), a po drugie – jej efekty widać, a przynajmniej powinno tak być, gołym okiem.

Promocje cenowe są najpopularniejszym handlowo-marketingowym zabiegiem, którego stosowanie jest szczególnie wygodne w e-sklepach. Nikogo więc nie dziwi, że ceny obniża się regularnie, z okazji pretekstowych lub realnych, a czasem nawet bez symulowania tychże. Są marki – zabieg ten jest szczególnie popularny w branży odzieżowej – które na samym starcie wprowadzają do sprzedaży produkty w cenie tak wysokiej, by natychmiastowa jej obniżka robiła swoją skalą wrażenie.

Problem z punktu widzenia konsumenta zaczyna się w momencie, kiedy zwiedziony promocją decyduje się na zakup – np. przy okazji akcji wyprzedażowej w Black Friday – a potem dowiaduje się, że niedawno, i to bez szumnie obwieszczanej promocji, ten sam produkt dostępny był w jeszcze niższej cenie. Aby chronić kupujących przed takim scenariuszem, Omnibus nakładana na każdego przedsiębiorcę – uwaga: każdego, a więc nie tylko na e-commerce! – obowiązek publikowania informacji o najniższej cenie danego objętego promocją produktu w ciągu ostatnich 30 dni.

Na co zwrócić uwagę:

  • jeśli wprowadziłeś produkt do sprzedaży po 1 stycznia, musisz wprowadzić taką informację nawet wtedy, kiedy okres 30 dni wstecz sięga do czasów sprzed wejścia w życie dyrektywy
  • jeśli czas sprzedaży produktu jest krótszy niż 30 dni, okres, którego dotyczyć ma dodatkowa informacja, ulega skróceniu wraz z nim
  • w przypadku obniżenia ceny towarów ulegających szybkiemu zepsuciu lub mających krótki termin przydatności musisz podać cenę sprzed ogłoszenia promocji
  • sprawa dotyczy nie tylko internetu – jeśli poza e-sklepem masz stacjonarny salon, tam też musisz zamieścić stosowną informację
  • obostrzenia te nie dotyczą jednak promocji spersonalizowanych, wynikających np. z kodów rabatowych czy kart lojalnościowych
  • nie musisz też publikować dodatkowych informacji, jeśli po prostu obniżasz cenę produktu, ale nie ogłaszasz promocji

Płatność danymi osobowymi

Dyrektywa rozpoznaje także fenomen, z którego – cóż – my akurat, w naszej marketingowej branży, zdawaliśmy sobie sprawę od dawna. Otóż wiemy doskonale, że w internecie nie ma czegoś takiego jak darmowe usługi – różne są tylko waluty, w których finalizuje się poszczególne transakcje.

Na przykład – zakładając pozornie darmowe konto poczty e-mail, godzimy się na analizy naszych danych do celów statystycznych i marketingowych. Często też w zamian za określone dobro cyfrowe – którego definicja też jest w tym kontekście istotna, ale tu odeślemy Was do przeprowadzenia kwerendy na własną rękę – dostajemy jakiś materiał, sami dobrze wiecie: e-book, webinar…

I nie ma co ukrywać, że często cenniejsze dla nas niż pieniądze są dane osobowe użytkowników, których pozyskanie pozwala nam je obficiej i regularnie kapitalizować, planując w oparciu o nie przyszłe działania. Takie stawianie sprawy jest jednocześnie ze wszech miar uczciwe, jeśli z odbiorcą komunikujemy się uczciwie i stosujemy się potem do deklarowanych przez nas przy pozyskiwaniu obostrzeń. Właśnie o przejrzystość komunikacji dba Omnibus, wprowadzając w ogóle do użytku pojęcie płatności danymi osobowymi, co przedsiębiorców prowadzących takie działania zmusza do aktualizacji regulaminów, polityk prywatności itp.

Opinie o produktach

User generated content to skarb. Wszyscy doskonale wiemy, jak oryginalne testymoniale od naszych klientów pozytywnie wpływają na konwersje – im więcej pozytywnych opinii ma dany produkt czy usługa, tym łatwiej ponownie ją sprzedać. Dlatego praktycznie wszystkie e-sklepy mają wdrożoną taką funkcjonalność, a system oceniania praktycznie wszystkiego przy pomocy charakterystycznych gwiazdek jest tak rozpowszechniony.

I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że takie opinie równie dobrze mogą pisać osoby, które w życiu danego produkty nie kupiły albo nawet nie widziały na oczy. Najczęściej za pieniądze. Najczęściej masowo. W takim przypadku możemy nawet mówić o celowym wprowadzaniu klienta w błąd.

Dlatego Omnibus nakłada na przedsiębiorców, którzy mają zaimplementowane w e-sklepach moduły z opiniami, obowiązek publikowania informacji, czy ich prawdziwość – tj. pochodzenie wprost od prawdziwego klienta – jest weryfikowana. A jeśli tak – to w jaki dokładnie sposób.

Uwaga: nie musisz tego robić. Równie dobrze możesz napisać, że nie weryfikujesz prawdziwości tych opinii. Musisz jednak złożyć deklarację i nie musimy chyba pisać wprost, która lepiej buduje Twoje credibility.

Warto wspomnieć także, że Omnibus zakazuje ukrywania negatywnych opinii o produktach. Układ jest prosty: albo wszystkie, albo żadnych.

Inne obowiązki

Jest jeszcze kilka innych zobowiązań, które mogą być dla Ciebie istotne:

  • jeśli prowadzisz sklep internetowy, musisz udostępniać dane kontaktowe – adres e-mail, numer telefonu; powiedzmy sobie uczciwie – i tak powinieneś to robić, bo brak tych informacji odstrasza klientów i paraliżuje proces zakupowy
  • jeśli profilujesz ceny – tj. jeśli ich wysokość jest zależna od danych behawioralnych, np. od urządzenia, lokalizacji, historii przeglądania etc. – musisz w jasny sposób o tym informować
  • Omnibus rozpoznaje także istnienie marketplace’ów (ich oficjalna nazwa to teraz „platforma handlowa”) i nakłada nowe obowiązki na nie – np. konieczność podawania informacji, czy dany sprzedający jest przedsiębiorcą (a w konsekwencji – czy kupujący od niego może liczyć na różne instrumenty ochronne, jak choćby prawo do zwrotu towaru) albo czy obecność na wysokim miejscu w wynikach wyszukiwania wynika z przyjmowanych opłat